piątek, 14 listopada 2014

00. Prolog

Severus gwałtownie torbę na ziemię i usiadł naprzeciwko mnie opierając się o pień drzewa. Spojrzałam na niego, jego wzrok utkwiony był w gładkiej tafli jeziora. Cały wręcz się trząsł, mimo tego że na dworze było ciepło. Rok szkolny dopiero się zaczynał - wczesny wrzesień, wokół było jeszcze zielono, a promienie słońca delikatnie przebijały się przez korony drzew. Zamknęłam z hukiem egzemplarz "Dziei Hogwartu" Bathildy Bagshot spoczywający na moich kolanach.
 - Co się stało? Cały drżysz.
 Oderwał swoje czarne oczy od tafli wody i przeniósł wzrok na mnie. Widziałam w nich złość, nienawiść i ból. Znałam go zbyt dobrze, by mógł cokolwiek przede mną ukryć.
- Kretyni. - wymruczał pod nosem. Chwycił z ziemi czarny kamień i rzucił go o wody. Odbił się kilka razy od tafli, po czym zniknął w głębinach jeziora zostawiając na wodzie delikatne kręgi.
- Posłuchaj...- powiedziałam chyląc się ku niemu, jakby to miało sprawić, że moje słowa będą bardziej wyraźne - Dlaczego się im nie postawisz? To banda bezmózgów - przymknęłam oczy. Wiedziałam, że Severus był wobec nich bezsilny. Ale cóż, że ja mogłam mu powiedzieć? Żeby zacisnął zęby? Żeby wytrzymał? Czy żeby zwinął się w kłębek, stanął w kącie i to wszystko przeczekał?
- Nie jestem dostatecznie dobry w machaniu różdżką.- oświadczył drżącym głosem.
- Przecież nie jest aż tak źle. - nigdy nie potrafiłam motywować ludzi. Skrępowana moją bezradnością nad smutkiem przyjaciela postanowiłam zmienić temat.- Pomożesz mi?- zapytałam przysuwając się bliżej do niego, tak aby również mógł widzieć strony w moim podręczniku od eliksirów.- Nie rozumiem tych zadań.- powiedziałam rozgoryczona i zaczęłam szperać w torbie w poszukiwaniu pióra.
Zanim zdążyłam cokolwiek znaleźć Snape machał mi czarnym piórem przed twarzą. Spojrzałam na niego z wyrzutem. Uśmiechnął się tylko i pochylił nad książką. Czas mijał przeplatając się ze śmiechem. Miałam do napisania wypracowanie, a nie umiałam wypowiedzieć co drugiego słowa.
-  Wywar stworzony jest też z korzenia asf...afus...asfudu...CO?- spojrzałam jeszcze raz do podręcznika.
- Asfodeulusa.- skwitował rozbawiony.- Lepiej mi to daj.- oświadczył zabierając z moich kolan pergamin i wysuwając z dłoni pióro. Wyraźnie skupiony zaczął pisać. Jego oczy sunęły śledząc tekst.- Gotowe.- oznajmił unosząc lekko kąciki ust.
- Co?- nigdy nie rozumiałam jak on to robi? Nie do pomyślenia...- Dziękuję. Wiesz jaki mam u Ciebie dług za to, że odrabiasz moje zadania z eliksirów?- uśmiechnęłam się.
- Wiem. Ciekawy jestem jak mi go zwrócisz.- spojrzał w niebo. Siedzieliśmy już tak z dobre dwie godziny. Przy nim zawsze czas wolniej leciał.- Idziemy?- zapytał.
- Idziemy.- odpowiedziałam podnosząc się z miejsca. Ruszyliśmy w stronę zamku.
Zbliżała się pora obiadu i mój żołądek dawał o tym wyraźnie znać. Przyspieszyłam kroku, Snape szedł obok mnie z głową wbitą w czubki butów.
- Rozchmurz się.- powiedziałam chwytając go za ramię.- Przecież nie możesz mieć przez nich zepsutego całego dnia.
Czy w życiu często wszystko musi dziać się na przekór? W moim to chyba pierwszy punkt planu stworzonego dla mnie przez los. Jakaś siła wyższa się mną bawiła, czułam to. Ledwo zdążyłam wypowiedzieć te słowa, by pocieszyć przyjaciela gdy nagle za plecami usłyszałam ten irytujący głos.
- Wycierusie! Poczekaj za nami!
Obejrzałam się. Ku nam podąrzała grupka składająca się z czterech chłopaków, którzy irytowali mnie jak nikt inny. O zgrozo, dlaczego przypadło mi nieszczęście dzielenia z nimi domu? Najgorszy z całej czwórki - James zmierzał w naszą stronę z cwaniackim uśmieszkiem na twarzy. Reszta podążała za nim, niczym psy za jedzeniem, Dlaczego nie można takich wysłać na wycieczkę w jedną stronę do Zakazanego Lasu? Z góry przeklęłam w myślach, to co teraz się wydarzy. Jednak gdy wzrok Potter'a przeszedł na mnie jego wyraz twarzy zmienił się w zupełnie poważny, z domieszką udawanej dojrzałości.
- Lily Evans.- odchrząknął
- James Potter.- uniosłam lekceważąco brwi i przeniosłam wzrok na resztę tej cholernej bandy.

~~

Mam nadzieję, że prolog się wam spodoba. Wczoraj wieczorem siedząc pod kocem z kubkiem gorącej herbaty z cytryną i termometrem (ponieważ jestem chora) przyszedł mi do głowy pomysł na historię opartą na wydarzeniach z Czasów Huncwotów. Mam nadzieję, że wena i zapał mnie nie opuszczą. Czekam na wasze opinie i do następnego rozdziału. 

6 komentarzy:

  1. Hej :)
    Prolog świetny, aczkolwiek jeden moment był taki, że zatrzymalam się z myślą "coś tutaj nie pasuje". To ten fragment co leżeli, a zaraz potem szli. No nic, drobniutka usterka, która nie psuje lektury. Bardzo mi się podobal klimat jaki stworzylas, takie ciepłe popołudnie na błoniach, super. Jak to czytałam aż zaczęłam żałować, że nie pisałam o 5 roku Huncwotów, bo zgaduję, że to 5 rok. Czekam na kolejny rozdział.
    Weny i jeszcze więcej czasu
    Nija

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście chodziło o Lily i Severusa, którzy leżeli i nagle szli do zamku. Wybacz, czasem piszę skrotami myslowymi...

      Usuń
    2. O dziękuję, za uwagę. Wszystko już poprawione :)

      Usuń
  2. No! Nareszcie jakiś porządny blog o Jamesie i Lily! :3
    Tyle już tego czytałam, a jakoś żadne mnie specjalnie nie uwiodło, a Twój prolog, jak najbardziej mnie zainteresował! :D
    No i cóż tu więcej mówić, bardzo podoba mi się sposób w jaki kreujesz postacie, mam nadzieję, że niedługo będę mogła przeczytać rozdział pierwszy! ;*

    Pozdrawiam serdecznie i życzę duuużo weny! :D
    http://hogwart-zmienicprzyszlosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :) Na początek chciałam podziękować za miłe komentarze i powiedzieć, że miniaturka o Lily i Jamesie jest już napisana - na blogu pojawi się za kilka dni:)
    Prolog jest genialny! Wszystko wyszło Ci genialnie, strasznie się cieszę, że opisujesz to z punktu widzenia Lily i, tak trochę, Snape'a. Już w pierwszym zdaniu zakochałam się w Twoim stylu - chciałabym pisać tak, jak Ty ;3
    Lecę czytać dalej :)
    Czarna

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładny prolog. Łączę się z tobą w cierpieniu (lub szczęściu =D) ja też jestem chora. Wszystko pięknie… klimacik dużo opisów, naprawdę ślicznie, tylko… czuje się… jakby… niezorientowana? Bardzo mi się podobało i zastanawiam się czy będziesz kontynuować tą rozmowę.
    Całusy!

    Luna

    OdpowiedzUsuń